Hydrografia dawnego Jaworzna | rzeki

Dzisiejszą hydrografię Jaworzna można ująć ramami cyklicznie pojawiających się w prasie zdjęć tłumnie okupowanego w sezonie zalewu Sosina, smętnym widokiem wysuszonego koryta Kozibrodu w Szczakowej oraz poszatkowanych przez rowy melioracyjne lasów. Całości dopełniają wspomnienia wkręcanych w buty łyżew oraz kryjące się w lasach Wilkoszyna i Kolawicy dzikie zalewiska i oczka wodne. Starsi czytelnicy z pewnością kojarzą skanalizowany już ściek kopalniany biegnący dawniej wzdłuż ulicy Stanisława Moniuszki. Podobnie pod ziemię schowano przepływającą dawniej przez Byczynę rzeczkę, którą jeszcze w pierwszej połowie XX wieku spiętrzano za wsią dla funkcjonującego przy niej młyna. Trudno dzisiaj uwierzyć, że w XIX wieku wędrówka po Jaworznie wymagała częstych przepraw przez wijące się wśród wyżynnego krajobrazu strugi, a pasącym na łąkach krowom zdarzało się utopić w grząskich łęgach nad Przemszą.

Szczęśliwie dla nas, w związku z podróżą poświęconą opisowi wód leczniczych Krakowa i okolic, na teren dzisiejszego Jaworzna przybył w latach 40. XIX wieku Franciszek Marczykiewicz. Od otrzymania tytułu Doktora Medycyny dzieliła go obrona rozprawy, którą oprócz zaskarbienia sobie przychylności krakowskich profesorów, w kapitalny sposób przyczynił się do zachowania cennych informacji o ukształtowaniu, systemie wodnym oraz hydronimach (nazwy miejscowe opisujące cieki i zbiorniki wodne) dawnego Jaworzna. Jego praca, nosząca tytuł Hidrografia Miasta Krakowa i jego Okręgu, dostępna jest w pełnej wersji w sieci, a jej kilkustronicowy fragment poprowadzi nas w podróż rozwidleniami dawnej sieci rzecznej miasta. Fragmenty tej publikacji będą przewodnikiem w pisanej wycieczce, na którą serdecznie – w dalszym ciągu artykułu – zapraszam!

Naszą wędrówkę rozpoczniemy od koryta rzecznego, którego bieg wyznacza jednocześnie zachodnią granicę miasta Jaworzna.

Poniższy oraz pozostałe bloki cytatów (chyba, że zaznaczono inaczej), zawierają przepisane zgodnie z gramatyką oryginału i skrócone dla czytelności fragmenty publikacji: F. Marczykiewicz, Hidrografia Miasta Krakowa i jego Okręgu, Kraków, Drukarnia Uniwersytecka, 1847 [link].


Rzeki wpadające do Wisły.

(Czarna) Przemsza

Z lewego brzegu wpada do Wisły Przemsza Czarna. Źródło ma w pokładach węgla kopalnego, między Bzowem a Ogrodzińcem. Pod Modrzejowem zabiera strumień płynący od północy od Dziewek (wzmacnia się stokami od chuty [sic!] Królewskiéj1. Odtąd spadając wprost ku południowi zabiéra pod Niwką Przemszę Białą. Przemsza czarna płynie od północy ku południowi. Ukazuje się po raz piérwszy na granicy okręgu, na zachód Niwki i pięknego zakładu Henryka, otoczona z prawego brzegu wzgórzami Szląska pruskiego. Z prawego brz. Leżą wzgórza Szląska; z lewego piaszczyska, zarosłe drzewami szpilkowemi. Na tych osypistych brzegach leży Jęzor. Pod Podłężem2 zwraca się Prz[emsza]. cz[arna]. ku zachodowi, opływa wapienie Brzęczkowic. Z prawego brz. Ślady dawngo koryta z lewego las szpilkowy. Od podłęża koryto się dwoi, płynie śród łęgów (…) korytem dość wąskiém. Na południe Brzęckowic leży koryto robocze, obraca młyn i wpada w dzikie pod Wysokim brzegiem. Pod Wysokim brzegiem (kilka chat na lewym brzegu) nikną łęgi, brzegi wznoszą się. Odtąd wpływa na obszérne łąki. Śród tego zabiera wodę żelazną. Kilkaset kroków poniżéj wpada niestała struga z lasu. Pod Baranem, opływa lasy mokre, a nawet bagniste. Tu daje ramię robocze (brz[eg]. pr[awy].) pod Dzieckowice. Pod Baranem wpada Wąwolnica. Odtąd nikną lasy a miejsce ich aż do Jelenia, zajmuje drobny piasek zwolna się wznoszący. Tworzy załam ku północowschodowi, którego ramię spadające ku południowi, dosięga wsi Jelenia. Jeleń zajmuje brzeg lewy, od północy graniczy z piaskami, od południa leżą pastwiska i łąki. Część wsi środkowa leży na wapieniu Jura. Z wapienia tego pod kościołem, tryska obfity stok wody słodkiéj, który w okolicy mają za lekarski i nim staruszka za lekarkę cudowną miana, leczy choroby według siebie młodemi zwane. Przytém, trudni się zażegnywaniem. Brzegów wsi bronią liczne tamy. Na południe wsi, [Czarna Przemsza] tworzy kępy: Ostrówkę i Zieloną. Na tych wzdwojeniach leżą 4 [sic!] młyny. Od Jelenia [rzeka] zwraca się ku zachodowi pod Jasnągórę. Tym sposobem zostawia po lewym brzegu obszérne mokrzadła, które zwolna przechodzą w łąki mokre, coraz więcej się obniżające. Tu [Przemsza] zabiéra Ponikwicz. Pomiędzy korytami Pon. Przemsza zwraca się ku wschodowi, a zrobiwszy mały załam, płynie ku południowi. Od ujścia Pon. nagle brzegi wznoszą się (…) więcéj. Na tych leży wieś Dąb, osadzona olszyną. Poniżéj wsi leży las szpilkowy, śród którego zarośli płynie Smierdzonka. Od ujścia jéj aż do Chełmku przebieg Przemszy cechuje niejednostajnym biegiem.

Przemsza od Niwki aż do ujścia pod Górzowem, służy do spławiania węgla kamiennego z kopalń Długoszyna, Dąbrowy, Jaworzna a przedewszystkiem Brzęczkowic, toż drzewa. Woda dość mętna, zawiéra mnóstwo części obcych (odprowadza stoki z kopalń). Dno piaszczyste. Wzbiéra po długich deszczach i na wiosnę, a wtedy topi szczególniéj brzeg lewy. Wyjątek stanowi Jeleń, Chełmek i Zachełmek, a czasem Wysokibrzeg. Dąb dość rzadko cierpi a za to Gorzów, podwójnie od Przemszy i Wisły niszczony bywa.

Już po tych dwóch akapitach widać, jak wielkim zapałem i rzetelnością wykazywał się młody adept medycyny. Jego praca, która z założenia miała być opisem właściwości wód leczniczych w regionie, okazała się jednocześnie dziełem klasycznej wręcz geografii – opisania świata. Kiedy dzisiaj wybierzemy się nad Przemszę, spomiędzy zazwyczaj zachwaszczonego i gęsto porośniętego drzewami brzegu, dostrzeżemy nie tak straszny i praktycznie kompletnie uregulowany ciek wodny. Przed ostateczną regulacją koryta, kiedy okoliczne kopalnie nie były jeszcze wspierane przez potężne pompy3, przybrzeżne okolice Jaworzna nawiedzały sezonowe wylewy rzek. Oprócz kłopotu w postaci zatopionych pastwisk i pól, dużo większym problemem były epidemie. Rozlana po nawożonych polach i zaniedbanych gospodarstwach woda, często stojąca przez długi czas za przerwanymi wałami rzecznymi, stanowiła świetne środowisko dla rozwoju różnych chorób takich jak czerwonka (dyzenteria) czy cholera4.

Ciekawostką jest wspomniana w tekście staruszka, za lekarkę cudowną miana jak i źródełko o tajemniczych właściwościach leczniczych. Trudno wywnioskować, czym są choroby młodemi zwane, które leczyła leśna babciaByć może chodzi tutaj o choroby dziecięce lub okresu dojrzewania (np. trądzik)? Oprócz leczenia, kobieta zajmowała się również zażegnywaniem, czyli odczynianiem uroków5. Nareszcie nutka baśni w naszej historycznie przesiąkniętej przemysłem okolicy!

Prócz wielu ryb wspólnych z Wisłą, zawiéra szczególniéj: białoryb, płotki, owiesek, olszanki, karpie a nedewszystko: ślize, miętusy, węgorze, piskorze i dosyć minogów nadto mnóstwo raków z gatunku Astacus fluviatilis. Podniesione rybołowstwo nad Przemszą, stało się powodem do zmniejszania ilości ryb a nawet zatracenia wielu gatunków.

Jak widać, już w XIX wieku borykano się z przełowieniem rzek i jezior, a kolejne dekady bynajmniej nie przyniosły w tej kwestii poprawy. Powszechne dawniej gatunki zostały przetrzebione, a to co dzisiaj łapie się na haczyki naszych wędek stanowi zazwyczaj pokłosie sztucznego i regularnego zarybiania zbiorników. Warto zwrócić uwagę na wymienionego z łaciny Astacus fluviatilis, czyli raka szlachetnego. Stawonóg ten pełni funkcję bioindykatora czystości wód (egzystować może tylko w pozbawionej zanieczyszczeń wodzie). Niestety, do jego masowego zaniku na terenie Polski w ogóle, przyczyniło się kilka czynników. Pierwszym z nich było zanieczyszczenie przemysłowe, które w przeciągu XIX i XX wieku doprowadziło do katastrofalnej degradacji wód wielu rejonów Polski. Gwoździem do trumny populacji polskich raków były paradoksalnie działania przeprowadzone w celu uzupełnienia populacji stawonogów. Dokonano ich (zresztą w czasach pisania Hidrografii) sprowadzając z Ameryki Północnej do Polskich rzek raka pręgowatego i sygnałowego. Niestety, introdukcja przywlekła za sobą również obcą naszym wodom chorobę – dżumę raczą. Zdziesiątkowała ona i tak mizerną rodzimą populację stawonogów. Zarówno rak pręgowaty i sygnałowy są dzisiaj traktowane jako szkodniki, a każdy wędkarz zaznajomiony z wytycznymi Polskiego Związku Wędkarskiego wie, że wyłowionych raków-szkodników nie wolno wpuszczać z powrotem do wody.

W przytoczonym fragmencie ogromnie zaciekawiły mnie również cztery młyny na rozdwojeniu rzeki pod Jeleniem. Z analizy arkuszy dawnych map wynika, że podana liczba jest za wysoka – na mapach widnieją w okolicy zaledwie dwa młyny, jeden w Jeleniu oraz drugi po stronie Dziećkowic. Prawdopodobnie liczba cztery to łączna ilość kół (czyli po dwa na każdy) operujących w tych młynach. W inwentarzu Klucza Lipowieckiego z 1668 roku, rzeczywiście pojawia się młyn Jaźnik na rzece Przemszy przy jazie na obcej wodzie, o dwóch kołach i pile (…). Młyn ten był bezpośrednią własnością biskupa krakowskiego. Utworzony w tym miejscu młyński jaz stanowił przeszkodę w spławności rzeki, którą skrupulatnie wykorzystano do pobierania myta6. Trwałą pozostałością po dawnym spiętrzeniu jest zapewne zachowany do dzisiaj człon miejscowości Dziećkowice-Jazd.

Ryc. 1 1. Zdjęcie topograficzne Galicji Zachodniej, autorstwa pułkownika Antoniego Barona Mayera von Hendelsfelda, opracowane w latach 1801-1804. Położona po zachodniej stronie młynówka stanowiła zarazem granicę z Prusami. 2. Jeleń in Galizien Krakauer Kreis Bezirk Jaworzno (Kataster Galicyjski). Odbitka litograficzna z 1849 roku ujawnia więcej szczegółów na temat młynarskiej wyspy w Jeleniu. Woda z młynówki (nazwanej tutaj Skrzypnik), była dodatkowo spiętrzona w sztucznym wcięciu w wyspie. Główne koryto Przemszy nie zostało pokolorowane. 3. Spezialkarte der österreichisch-ungarischen Monarchie [5 XX (alt. 3962); MYSLOWITZ und OŚWIĘCIM; skala 1:75 000]. Fragment arkusza z 1878 roku. Na wyspie brak zabudowy, trudno jednak ustalić, czy ubytek związany jest z porzuceniem i wyburzeniem budynków w tym miejscu, czy może jest to konsekwencja generalizacji arkusza. 4. Spezialkarte der österreichisch-ungarischen Monarchie [5 XX (alt. 3962); MYSLOWITZ und OSWIĘCIM; skala 1:75 000]. Fragment arkusza z 1905 roku, przedstawiającego stan rzeczywisty z lat 1902-1903. Wraz z regulacją koryta Przemszy znika zarys oddzielonej młynówką wyspy. Na mapie oznaczono młyn nazwany Gąsiorem (prawdopodobnie młyn w Dziećkowicach), do którego nie prowadzi jednak żaden widoczny na mapie poboczny ciek wodny. 5. Fragmenty Mapy Szczegółowej Polski WIG [P48 S28 F (4828 F) Imielin, skala 1:25000], pierwsza połowa lat 30. XX wieku. 6. Współczesna ortofotomapa. Źródła: 1: Mapire – The Historical Map Portal (mapire.eu); 2: Archiwum Narodowe w Krakowie, Kataster Galicyjski, sygn: 29/280/0/4.1/464 3-5: MAPSTER (igrek.amzp.pl); 6. Geoportal Województwa Śląskiego ORSIP (mapy.orsip.pl/imap).

Co ciekawe, autor nie wspomina w tekście o istotnej funkcji transportowej jaką pełniła za jego czasów Przemsza. Zapewne już od początków osadnictwa w tym miejscu wykorzystywano bieg Przemszy jako skuteczny szlak komunikacyjny, pozwalający dotrzeć do miejscowości położonych w dorzeczu Wisły (w tym najważniejszego dla okolicy Krakowa) oraz dostarczyć do nich drewno z zasobnych dawniej jaworznickich lasów. Garść dutków pozwoli nam dzisiaj cieszyć się urokami spływu Dunajcem, jednak kojarzone z góralszczyzną flisactwo prężnie funkcjonowało również u zachodnich granic dzisiejszego Jaworzna. Początki spławu jaworznickiego węgla przypadają na czasy funkcjonowania pierwszej kopalni w Szczakowej w latach 1766-1767. Opłacalne w teorii wydobycie napotkało na barierę braku rynku zbytu, a spora część urobku zalegała (zapewne do momentu rozkradnięcia) na brzegu przeładunkowym w Jeleniu. Na początku lat 90. XVIII wieku, kopalnia w Szczakowej wznowiła działalność. Zorganizowano rynek zbytu (Królewska rusznikarnia w Kozienicach), jednak ze względu na konflikty wewnętrzne, zasiarczenie surowca oraz brak solidnej regulacji spławności koryta, transport „czarnego złota” na Przemszy rozwinął się w pełni dopiero w okresie zaboru Rzeczpospolitej7.

Z lewego brzegu Przemsza zabiéra:

Biała Przemsza

Zaczyna się około Wolbroma (…). Po piérwszy raz ukazuje się na granicy Okręgu, na wschód od Mączek [Maczek]. Otoczona mokrzadłami lesistemi płynąc ku zachodopołudniowi, zabiéra z lewego brzegu Jaworznik czyli Kozibród. Śród tego przebiegu koryto wije się nieustannie. Minąwszy wzgórza piaszczyste Młynosko zwane, zabiéra wodę z kopalń Długoszyna.

Woda z kopalń Długoszyna oznacza odpływ z istniejącej tam dawniej sztolni, której pozostałości są widoczne w terenie do dnia dzisiejszego. Ślady po zamierzchłej działalności człowieka w tej dzielnicy są aktualnie jednym z topowych tematów historii naszego miasta (wspomnę tylko o licznie widocznych – szczególnie w obrazach laserowego skaningu lotniczego – pozostałościach pieców hutniczych oraz zastanawiającym umieszczaniu Długoszyna na dawnych mapach na równi z o wiele większymi i obwarowanymi miejscowościami).

W odróżnieniu od swojej siostry, Biała Przemsza po dziś dzień zaskakuje dzikością niektórych fragmentów swoich brzegów, przyciągając pasjonatów kajakarstwa oraz wędkarstwa muchowego. Część Białej Przemszy, od źródeł do ujścia w Kozimbrodzie z dopływami, stanowi nawet odcinek zaliczany do wód górskich, w którym złowić można między innymi pstrąga potokowego.

Przemsza [biała] w dalszym biegu ku Niwce dzieli się pod Piwowarem obok jazu na 2 koryta: południowe (lewe) podziela się jeszcze na robocze i dzikie obydwa tworzą trzy wyspy. Koryto prawe czyli północne, obiega poprzedzające kolisto, obraca tartak leżący po prawym brzegu a zabrawszy strumień płynący od północy spod wzgórz Łosienia i Gołonóg skręca się ku południowi i wraz z poprzedzającym wpada pod Niwką do Przemszy czarnéj. Zbiera w czasie gorącéj wisony, po zimie śnieżnéj. Wylewy szkodzą łąkom. Zabiéra z lewego brzegu Jaworznik czyli Kozibród, składający się z Łużnika, Żabnika, Kozibrodu i Jaworznika. Płyną blisko siebie od wschodu ku zachodopółnocy.

Kozi Bród

Zaczyna się w rowie piaszczystym położonym śród lasu, otoczonego wzgórzami: Płok, Psar i Myślachowic. Płynie wprost na zachód do dnie piaszczystém, czasem wysypaném kamieniem. Przez Sierszą płynie korytem ocembrowaném. Minąwszy ostatnią machinę parową, zapuszcza się w las szpilkowy.

Dwuczłonowy toponim stanowi zlepek słów określających hodowlaną rogaciznę, oraz płyciznę, którą przez większość czasu, bez większych przeszkód, mógł pokonać miejscowy pasterz wraz ze swoją trzodą. Kwestią sporną jest sposób zapisu tej nazwy. Osobno, czy razem? Ze źródeł indeksowanych przez Elektroniczny słownik hydronimów Polski wynika, że do przełomu XIX oraz XX wieku, powszechnie stosowano zapis łączony8. Od czasu odzyskania niepodległości w drugiej dekadzie XX wieku, pojawił się zapis rozdzielający dwa tworzące toponim słowa.

Kozibród wypływa obok kopalni w Sierszy, kierując się następnie w kierunku Ciężkowic. Praktycznie cała jego zachodnia część jest dzisiaj w pełni uregulowana i obwałowana. Jeszcze zanim zabezpieczono jego brzegi, był kilkukrotnie przyczyną powodzi w Szczakowej. Ostatnia z większych, która miała miejsce w sierpniu 1972 roku, spowodowała zalanie części terenu nieistniejącej już huty szkła. Woda doprowadziła wtedy do znacznych zniszczeń, zalewając między innymi plac budowy nowego oddziału zakładowego9.

Pod Cieszkowicami wpada w staw, poniżéj tego [Kozibród] zabiéra z prawego brzegu:

Żabnik

Zaczyna się w parowach piaszczystych na północ Sierszy a południe Czyżówki. Płynie równolegle z Kozibrodem na zachód. Brzegi niskie, koryto błotniste, otaczają go lasy piaszczyste w których tworzy staw. Upust z niego obraca młyn. O kilkaset prętów Żabnik tworzy drugi staw, poniżéj tego wyspę obdłużną. Odtąd połączony z Kozibrodem jego nazwę przybiera, opływa pole orne Cieszkowic, brzegi ledwo wzniesione, koryto błotniste, bieg kręty.

W lesie Cieszk[owskim]. [Kozi Bród] zabiéra:

Strumień

Strumień od wsi Cieszkowic płynący. Wieś ta zajmuje zachodni stok góry Szczałek a południowy Wielkanocnéj, od wschodu leżą bagniska. W stronie wsi południowéj z źródeł łąkowych, zaczyna się struga ku północy dążąca, ta zabiéra drugą płynącą z zachodu z błotnisk przez lasek Brzezinki. Połączone idąc kanałem ku północy wpadają do Kozibrodu.

Jaworznik

O pareset prętów [Kozi Bród] zabiéra z prawego brzegu Jaworznik. Zaczyna się z 6 drobnych źródeł, leżących w piaskach na zachód Czyżówki. Z początku płynie niestale śród niskich i piaszczystych brzegów, w lesie tworzy mokrzadła. Pod Borembiskupim wydobywa się spomiędzy lasu na pola i pastwiska.

Płynąc po granicy Polski i Okręgu m. Krakowa [Kozi Bród] zabiéra z prawego brzegu:

Pakuśnica

Stoki z łąk i lasu Pakuśnica. Poniżéj ich ujścia wpada powtórnie w las i nim płynąc ku zachodopołudniowi uchodzi do Kozibrodu.

Chociaż o tej rzeczce nie zachowało się wiele wzmianek, to jej nazwa jest chyba jednym z najciekawszych toponimów z granic dawnego Jaworzna. Zestawienie archiwalnych arkuszy map z dzisiejszą topografią, ujawnia jej całkiem zaskakującą lokalizację – otóż Pakuśnica to rzeczka, która dawniej płynęła przez obszar dzisiaj zajmowany przez zalew Sosina!

Ciekawy jest również wywód nazwy tego cieku, będący niczym innym jak gwarowym określeniem czarownicy. Czyżby lasy w północnej części Jaworzna zamieszkiwała dawno, dawno temu wiedźma? Najprościej wyjaśnić stosowanie tej nazwy w celu ostrzeżenia przed niebezpiecznymi, grząskimi terenami, czy zniechęcenia dzieci do wypraw w taką okolicę. Jako określenie czarownicy w Małopolsce, Pakuśnicę wymienia Wielka księga demonów polskich10. Pojawia się też w Zaczarowanym Kole L. Rydla: Dyć bez ciebie pakuśnicę, nie mam spokojnej godziny, czy Balladzie Dziadowskiej B. Leśmiana: Wytrzeszczyła nań oczy – szmaragdowe płoszydła – I objęła za nogi – pokuśnica obrzydła.

A może Pokuśnica mieszkająca w lasach pod Szczakową, była złą siostrą cudownej staruszki z Jelenia? Materiał na regionalną bajkę gotowy!

Łużnik

Łużnik, Luźnik czyli woda luszowska. Zaczyna się dwoma odnogami. Jedna płynie spomiędzy wzgórza Szczejowskiego i Dąbrowy; Druga od północy Jeziorek. Połączone przybierając kierunek ku wschodopółnocy, przebiegają łąki, pod lasem zabierają drobny stok. Między wzgórzami Kępie (po pr. Brz.) a Chrząszczówką, tworzy obszérny staw, następnie mija wzgórze Głaźca i śród pastwisk dobiega do Kuligów. Jestto bagnisko obszérne pokryte trawą pływającą i sitowiem. Zabrawszy z niego wody, wpada w las leżący po lewym brzegu, kiedy prawy zajmują pola orne. Odtąd aż do młyna Augustyn [Dobra], bieży łąkami a minąwszy staw Kocimdołem zwany, zabiera wody od młyna Augustyn. (…) dno z namulisk i piasku (…) koryto wije się nieustannie. Wody zasilające młyn Augustyn, zaczynają się w stronie południowowschodniéj Szczakowy opodal wzgórz: Ostréj, Sadowéj i Małéj skały, połączone płyną ku północy, tworzą obszérny staw z którego upust idzie na młyn, płynąc daléj ku północy w stronie zachodniéj Kociegodołu wpada do Łużnika. Strumyk mały, opływa wąskie łąki.


Połączone: Lużnik, Kozibród, Żabnik i Jaworznik mają nazwę Kozibrodu lub Jaworznika. Kierunek ku zachodowi. Łęgi obejmują piękne łąki i pastwiska. Obok nich leżą piaski Nieżytowskie. Sród tego, dopływa do Szczakowy. Wieś ta sięga południowym krańcem pastwisk Siekiernika, północnym dotyka do lewego brzegu Kozibrodu. Otoczona po największéj części piaskami, przedstawia smutne wejźrenie. W stronie wsi wschodniéj zabiéra Kozibród mały stok, idący z łąk przy Zabrzeżu położonych. Dawniéj obracał młyn (dziś zniesiony). Nim jeszcze Kozibród minie Szczakową, zabiéra z niéj strugę, zaczynającą się ze źródła, leżącego na południe i zachód wsi. Połączone obydwa, płynąc ku północy, uchodzą do Kozibrodu.

Kozibród na zachód wsi, mijając obszerne piaszczyska, obraca młyn Szczakowki. Poniżéj Sośnie, zabiéra wody płynące spod Siekiernika. Tu podziela się: koryto robocze (południowe) idzie na młyn Długoszyński i tém dotyka wsi; dzikie płynie na północ. Tworzą między swemi ramionami wyspy. Łęgi obszerne, obejmują łąki i pastwiska, poprzegradzane staremi korytami. Śród tego niepołączywszy się, dwoma korytami uchodzi do Przemszy białéj. Wszystkie te strumienia zbiérają tylko po długich dészczach i na wiosnę. Często wśród gorącego a suchego lata do połowy wysychają, a wtedy nawet napotykać można miejscami suche koryto.

Łużnik to prawdopodobnie wariant rodzajowy prasłowa stosowanego na określenie podmokłego terenu, upowszechnionego następnie jako apelatyw. Słowniki definiują nam ten hydronim następująco: łuża, łużyna – jama, kotlina zalana wodą11; ług – bagno, mokradło12. Każdy słowianofil kojarzy Łużyce, czyli nic innego jak kraj nizinny, moczarowy13. Łużnikiem nazywano też cedzidło, kosz do cedzenia ługu14. Autor Hidrografii wywodzi ją od określenia Luźnik czyli woda luszowska.

Tożsamość Kozibrodu i jego prawidłowa identyfikacja z jedną z wielu odnóg do dzisiaj stanowi kwestię dyskusyjną. Liczne stoki oraz gęsty las nie ułatwiały opisu doliny rzecznej, stąd odczucie pogmatwania z poplątaniem powyższych cytatów. Niezgodność co do identyfikacji właściwych koryt Kozibrodu, Łużnika i Żabnika jest zresztą wyraźnie widoczna w źródłach kartograficznych z epoki, a leśne odgałęzienia i przedłużenia Łużnika w sztucznych leśnych rowach wciąż wprowadzają w zakłopotanie (przy czym większa jego część i tak najczęściej jest już wyschnięta lub w najlepszym przypadku stoi w miejscu). Wędrując po lesie rozciągającym się pomiędzy Wilkoszynem, Jeziorkami, a Ciężkowicami, wielokrotnie zdarzyło mi się nieświadomie przekraczać koryto tej rzeczki, a próba dotarcia do jej potencjalnego źródła – jeśli tylko nie przeszkadzają nam zadrapania i wizja napotkania rodzinki dzików – pozwala na odkrycie kilku zapomnianych elementów dawnej, regulacyjnej gospodarki leśnej. Elektroniczny słownik hydronimów Polski określa długość Łużnika na 11,61 km, czyniąc go tym samym najdłuższym „wewnętrznym” ciekiem wodnym w Jaworznie.

Ryc. 2 Fragment zdjęcia topograficznego Galicji Zachodniej, autorstwa pułkownika Antoniego Barona Mayera von Hendelsfelda z lat 1801-1804. Na mapie widoczna przeprawa mostowa na Białej Przemszy, oraz młyn w rozwidleniu przy ujściu Kozibrodu (źródło: Mapire – The Historical Map Portal | mapire.eu).

Po szczęśliwym dotarciu do koryta Białej Przemszy, autor publikacji wraca z powrotem do zlewni Przemszy. Pora kontynuować wyprawę wzdłuż koryta zasadniczej Przemszy, hydro-odbiornika wszystkiego co w Jaworznie płynie i płynęło.

Woda żelazna

Zaczyna się w kopalniach Niedzielisk, sączy się z wolna z pokładów węgla kopalnego i rud żelaznych. Płynie z razu rowem, daléj korytem ocembrowaném wprost na zachód. W lesie spływa w obszerne bagniska, zarosłe miejscami sośniną a z tych, zebrana w rów (…), wpada do Przemszy czarnéj. Tworzy osad rdzawy, smak cierpki. Bliższe własności przy wodach lekarskich.

Wodą żelazną nazywano ciek spływający ze sztolni kopalni w Niedzieliskach. W zbiorach Muzeum Miasta Jaworzna zachowało się kilkanaście arkuszy przedstawiających przebieg częściowo zakrytego kanału. Po dotarciu na wysokość dzisiejszej drogi krajowej 79, sztolnia przechodziła w rów ziemny, który kierował ściek w położone na zachód nad Przemszą zabagnione lasy.

W dalszej części swojej publikacji, autor nakreśla okoliczności odkrycia a następnie zaliczenia do wód lekarskich jaworznickiej Wody żelaznej. Jej źródła biły w samotnej i piaszczystej okolicy oddalonej od siedzib ludzkich, a na jej lecznicze właściwości zwrócono szerszą uwagę w końcu lat 90. XVIII wieku. Jeszcze szerszego rozgłosu nabrała w drugiej połowie drugiej dekady XIX wieku, kiedy to zajęciu ogniem uległy znajdujące się pod ziemią w pobliżu źródła pokłady węgla. Wydobywająca się od tej pory ze źródła gorąca woda, zaniepokoiła wprawdzie bogobojnych mieszkańców okolicy, jednak wzbudziła zainteresowanie wyższych sfer, zaznajomionych z dobroczynnymi właściwościami – wchodzącego w tamtych czasach w modę – wodolecznictwa.

Wydział lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego porównał jaworznicką wodę żelazistą z tymi, które dostępne były we francuskich i włoskich uzdrowiskach. Zalecano ją potencjalnym kuracjuszom cierpiącym na anemię, osłabienie układu nerwowego i odmiany choroby dworskiéj (podagrę). W podsumowaniu autor żali się

Rzecz dziwna iż posiadając tak mocne źródło żelazne jaworznickie, niepomyśleliśmy o korzystaniu z niego. Prawda, że ta okopcona i prawie dzika okolica, małoby znalazła lubowników, jednak jak wskazałem, zawsze z korzyścią rzeczoną wodę, możnaby podawać. Samo z siebie wynika, że tu żadnych zakładów niemasz i o wodę (tak dawniéj głośną) o tyle się tylko starają, by im kopalń niezalewała a témsamém swobonie ocembrowanym rowem w las mogła odpływać, skąd minąwszy sapiska zlewać się do Przemszy czarnéj. Dodać tu należy że brak ścisłych spostrzeżeń i doświadczeń pod okiem lekarza robionych, należycie ich użycia szczegółowego ocenić niedozwala.

W czasach kiedy Franciszek pisał swoją pracę, w Niedzieliskach od kilku dekad funkcjonowała już kopalnia węgla kamiennego oraz towarzyszące jej zakłady cynkowe, które w ciągu XIX wieku skutecznie wyjałowiły okolicę. Dla realizacji przedsięwzięcia uzdrowiskowego, żelaziste źródła termalne w Jaworznie musiałyby zostać odkryte dobre dwieście lat później. Dzisiaj nie ma już po nich śladu.

Osobnica

Poniżéj ale równolegle do porzedzającego, płynie Osobnica z kopalń węgla kamiennego spod Jaworznia. Drobna, niestała, płynie lasem. Osad rdzawy, do picia nieprzydatna.

Osobnica była prawdopodobnie protoplastą skanalizowanego później ścieku, biegnącego od kopalń w centrum Jaworzna, wzdłuż dzisiejszych ulic Kolejowej i Stanisława Moniuszki a następnie dalej na wprost przez las. Wcześniejszy spis cieków wpadających do Czarnej Przemszy, wymienia tożsamą strugę z lasu. Niejasny jest wywód nazwy tej rzeki.

Wąwolnica

Zaczyna się w zaroślach i mokrzadłach na południe Jaworzna leżących. W dalszym biegu ku zachodowi, tworzy strugę rozlaną, dla mokrzadeł niedostępną, i takiemi dopływa prawie do młyna pod Baranem zwanego. Tu ramię prawe (robocze, sztuczne) idzie na młyn; lewe albo południowe (dzikie) opływa go od południa. Woda trąci resztkami zgniłych roślin.

W okresie staropolskim, oprócz obsługi jaworznickiego młyna położonego przy rzece Wąwolnica, jego właściciel – sołtys – używał prawa do prowadzenia gospodarki rybnej. Przywilej ten sięgał również rzeki Przemszy, aż do trójstyku w miejscu złączenia Czarnej i Białej Przemszy. Biskup krakowski nie był zainteresowany terenami nad rzeką, twierdząc, że nie przynoszą mu one żadnych odczuwalnych korzyści15. Zastanawia to szczególnie przy zestawieniu z bogactwem ichtiofauny Przemszy, wspomnianym kilka akapitów wcześniej. Najwyraźniej biskup wolał zajadać się kapłonami. Sołtys otrzymał również przywilej utrzymania jednego rybaka przy rzece.

Ryc. 3 Przebudowywany wielokrotnie, jaworznicki młyn nad Wąwolnicą przetrwał na swoim miejscu przez dobre kilka stuleci. Dopiero realia gospodarki centralnie planowanej oraz bliskość zakładów chemicznych AZOT okazały się gwoździem do jego trumny. Na rycinie fragment mapy topograficznej z końca lat 50. XX wieku (źródło: Geoportal Województwa Śląskiego ORSIP http://www.orsip.pl/geoportal).

Pochodzenie nazwy Wąwolnica nie jest do końca jasne. Być może wiąże się w jakiś sposób z archaicznym dzisiaj określeniem opuchlizny lub rakowego guza, nazywanych dawniej węwolem16. Możliwy jest również wywód odosobowy, od niejakiego Wąwola, jednak w moim mniemaniu nachalne łączenie jaworznickich toponimów z nazwiskami nieistniejących i na poły mitycznych rodów, jest często próbą zwykłego zapchania luki w świetle braku rzetelnych opracowań onomatostycznych (w podobny sposób krzywię się na wywód nazwy Wilkoszyn od Wilkosza, ale o tym innym razem).

Jako ciekawostka, warto zwrócić uwagę na legendę dotyczącą początków dzisiejszej gminy (powiat puławski) o tej samej nazwie, która została nadana niby przez samego Kraka, jako nawiązanie do jego głównej siedziby – Wawelu17. W źródłach sprzed XIX wieku, jaworznicka Wąwolnica pojawia się jako aquas Wamwelniciam oraz ad fluvium dicto Wawyelnicza18. Nazwa ta widnieje na arkuszach dawnych map zamiennie z nazwą Baran, od nazwiska rodu który przez wiele pokoleń był w posiadaniu praw do położonego na rzece młyna.

Ponikwica

Zaczyna się na południe osady Ponikwicz z bagnisk tworzących staw. Płynie z początku ku południo-zachodowi, minąwszy górę Biskupią, tworzy strugę (…) nią śród łąk dopływa do wsi Byczyny. Wieś ta, zajmuje dolinę wychodzącą ku południo-zachodowi w łąki. W niéj zabiéra Ponikwicz z lewego brzegu, dwa obfite źródła płynące z wapienia małżowego. Poniżéj w łąkach Byczyny, zabiéra wody ze stawu, następnie ścieki z mokrzadeł, daléj strugę z łąk byczyńskich. Koryto z namulisk otaczają brzegi popodrywane, pokryte łąką. Doszedłszy do lasu, zmierza więcéj ku zachodowi. Pod ogiernią zabiéra strugę, płynącą spomiędzy krańca południowowschodniego Byczyny a zachodniego lasu Korzeniec. Która poniżéj lasu tworzy błotniska.
Ponikwicz tym sposobem zwiększony, przybrawszy kierunek więcéj zachodni, gubi się w obszérnych mokrzadłach. Poniekąd tworzy dwa koryta, w czasie ulewy, zmieniające się w jedno. W tych zabiéra 2 scieki z mokrzadeł Jelenia. Obydwa płyną ku południowi. Nakoniec Ponikwicz opuściwszy las wypływa 2ma strumieniami na łąki Jelenia. Z lewego brzegu otoczony wzniesioném (…) polem Dębu, wpada do Przemszy czarnéj. Koryto w ogóle ma płytkie (…). Brzegi w całym przebiegu dla mokrzadeł trudne do przebycia. Zawiéra pijawki zwane końskiemi i mnóstwo żab. Woda niemiłą smak torfowy.

Nazwa to gwarowe przekształcenie słowa ponik, oznaczającego podziemne koryto rzeki lub strumienia; strumyk, wynikający z pod ziemi; źródło, ścieżka kryta, podkop. W okolicach Krakowa każde źródło nazywa lud ponikiem19. Formant -ica charakterystyczny jest dla doby staropolskiej, kiedy to często tworzył zdrobnienia wyrazów. Mieszkańcy Byczyny, bliższy dzielnicy fragment tej rzeki kojarzą pod nazwą Byczynka (dzisiaj skanalizowana). Tekst wspomina również, że zabiéra Ponikwicz z lewego brzegu dwa obfite źródła płynące z wapienia małżowego. Prawdopodobnie chodzi tutaj o źródła (nazywano je Stokiem) które wybijały dawniej w okolicy byczyńskiego rynku, niedaleko dawnej, nieistniejącej już lub przekształconej zabudowy dworskiej.

Ryc. 4 z lewej: ocembrowane źródło Stok w Byczynie. Z prawej: Powódź w Byczynie, ul Gwardzistów, widok zza pomnika w kierunku dawnego przedewsia, lata 30. (?) XX wieku (źródło: A. Gontarz i in. (red.), Byczyna na starej fotografii, Jaworzno, Muzeum Miasta Jaworzna, 2014, s. 26-27)

Wspomniana na początku tekstu Osada Ponikwicz to prawdopodobnie wylotowa część dzisiejszej ulicy Michała Drzymały od strony Jeziorek. W połowie XIX wieku zabudowa skupiała się w tamtym fragmencie przysiółka w postaci okolnicy, która odwiedzający doktor skojarzył z oddzielną jednostką osadniczą.

Śmidra (Kanał Matylda)

Śmierdzonka, Kątecka. Zaczyna się z południowo-wschodniego stoku wzgórz Kątów. Przepływa łąki, wpada w las szpilkowy. Tu zabiéra stok zaczynający się na zachód Kroczymiecha i Libiąża, która opłynąwszy łuk wygięty ku południowowschodowi śród mokrzadeł ginie. Z tych powstała Smierdzonka przepływa lasem ku zachodowi. Przy ujściu po prawym brzegu, leży las, po lewym zarośla, nadto prawy wyższy jest o dwie stopy od lewego. (…) dno z omulisk, brzegi mokre. Woda cuchnie, niemiła, zawiéra części roślin gnijących, barwa szarawa, najczęściéj mętna.

Rzeka-kanał weszła w orbitę jaworznickiej hydrografii dopiero w połowie lat 50. XX wieku, kiedy to do gromady Jeleń przyłączono podległą do tej pory pod Chełmek gromadę Dąb20. Regulację niewielkiej rzeki, przekształconej przez przemysł w kanał odpływowy, przeprowadzono w połowie lat 20. XX wieku. Był to zabieg towarzyszący organizacji odwodnienia kopalni Matylda. Pejoratywne określenie śmierdzącej, ciek ten zawdzięcza właśnie swojemu ściekowemu charakterowi. Nieprzyjemna woń niesiona jego wodami, była odnotowywana jeszcze na długo przed regulacją koryta.

Oczywiście powołując się na hydrografię, wypadałoby opisać również inne składniki systemu wodnego, takie jak zbiorniki wody stojącej – jeziora, stawy, oczka wodne, podmokłe łąki itp. – jednak ilość ciekawostek na które możemy natrafić w źródłach pisanych i kartograficznych w samym tylko zbiorze muzeum miejskiego, wymaga poświęcenia im osobnego artykułu. Tak samo jak rzekami, Jaworzno upstrzone było mnóstwem niewielkich oczek wodnych i naturalnych zbiorników płytkiej stojącej wody, z którymi ostateczną walkę w końcu XIX wieku podjęli miejscowi leśniczy i coraz głębiej drenujące jaworznicką okolicę kopalnie.

Na koniec wypada przytoczyć kilka szczegółów o autorze tekstu, z którego cytaty posłużyły za trzon powyższego artykułu. Franciszek Marczykiewicz urodził się w 1820 roku w Więcławicach pod Krakowem. Pochodził z rodziny parobków, jednak nie stanęło to na drodze jego akademickich ambicji. W 1839 roku rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego, kończąc je w listopadzie 1846 roku publikacją Hidrografii. Publikacja wywołała na tyle dobre wrażenie, że oprócz awansu do stopnia doktora, Franciszek otrzymał również nagrodę Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niestety, młody lekarz nie nacieszył się długo ukutą w znoju podróży renomą. Zmarł zaledwie rok po ukazaniu się pracy drukiem, 2 sierpnia 1848 roku.

Piotr Burczy.

Przypisy


  1. Huta Królewska to dzisiejszy Chorzów
  2. Podłęże, czyli fragment jaworznickiej okolicy nad Przemszą z niezachowanymi do dzisiaj budynkami folwarcznymi przekształconymi następnie w leśniczówkę. O dworze w Podłężu pisałem wcześniej w innym artykule [link].
  3. To właśnie ukryte głęboko pod ziemią pompy są odpowiedzialne za zakłócenia stosunków wodnych w okolicy.
  4. Po raz kolejny podlinkuję ciekawą publikację z epoki, na temat epidemii cholery która wybuchła w Jaworznie w 1873 roku [link].
  5. a
  6. M. Leś-Runicka, Historia Jaworzna do 1795 roku, Jaworzno, Inicjatywa Wydawnicza Muzeum Miasta Jaworzna, 2011, s. 266-268.
  7. M. Leś-Runicka, Kopalnia węgla w Szczakowej – pierwsza w Polsce [w:] A. Rams (red.), Najdawniejsze dzieje górnictwa węgla kamiennego w Polsce (katalog wystawy), Jaworzno, Muzeum Miasta Jaworzna, 2014, s. 8-9.
  8. Słownik ten odkryłem w czasie pisania tego artykułu [link] – ze względu na indeksowanie źródeł jest on rzetelnym źródłem wiedzy i może stanowić świetną pomoc w badaniach historycznych. Co do Koziego Brodu – otwarcie przyznaję się do niekonsekwencji w tym zapisie (widocznej zresztą w tekście).
  9. A. Tatarczuch, Monografia Szczakowej [w:] M. Kościuk (red.), Zeszyty historyczne miasta Jaworzna, Jaworzno, Muzeum Miasta Jaworzna, 2005, z. 9, s. 11.
  10. B. Podgórska i A. Podgórski, Wielka księga demonów polskich, Kos, 2005.
  11. J. Karłowicz, Słownik gwar polskich, Kraków, Akademia Umiejętności, 1905, t. III, s. 85.
  12. A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków, Krakowska Spółka Wydawnicza, 1927, t. I, s. 314.
  13. Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków, Krakowska Spółka Wydawnicza, 1927, s. 309.
  14. M. Linde, Słownik języka polskiego, Warszawa, nakładem autora, 1808, t. I, z. II, s. 1315.
  15. M. Leś-Runicka, Historia Jaworzna do 1795 roku, Jaworzno, Inicjatywa Wydawnicza Muzeum Miasta Jaworzna, 2011, s. 250.
  16. J. Karłowicz, Słownik gwar polskich, Kraków, Akademia Umiejętności, 1907, t. VI, s. 80 [link].
  17. Taka wersja legendy pojawia się na Wikipedii [link!].
  18. Za Elektornicznym słownikiem hydronimów Polski [link], gdzie: aquas Wamwelniciam (1303)1549 ZDM I nr 14; ad fluvium dicto Wawyelnicza (1450)1696 ZDM III nr 842.
  19. J. Karłowicz, Słownik gwar polskich, Kraków, Akademia Umiejętności, 1906, t. IV, s. 255.
  20. Uchwała Nr 20/IV/54 Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie z dnia 6 października 1954 r. w sprawie podziału na gromady powiatu chrzanowskiego; w ramach Zarządzenia Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie z dnia 17 listopada 1954 r. w sprawie ogłoszenia uchwał Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie z dnia 4 października 1954 r., dotyczących reformy podziału administracyjnego wsi (Dziennik Urzędowy Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie z dnia 29 listopada 1954 r., Nr. 11, Poz. 50)) [link].

    Obrazek wyróżniający: Galar na Czarnej Przemszy (ze zbiorów Muzeum Miasta Jaworzna)